Wyjazd był dość spontaniczny. Z nami jest jak z dziećmi, ktoś rzuci pomysł i jedziemy:) Hasło padło ze strony naszego kumpla Majka ze studiów. A poza tym ponad rok planowaliśmy podobną wyprawę. Jakoś tak cały czas chodził nam wypad na Bałkany.
A zatem padł pomysł, kupiliśmy bilety no i w drogę!
Bilety na samolot zakupiliśmy jakieś parę miesięcy przed wyjazdem. Skorzystaliśmy z promocji LOT-u:) Wylot był niestety z Warszawy. Niestety gdyż nie lubimy Wawki nie lubimy warszawiaków i jakoś tak daleko z Wrocławia- pociągiem PKP niecałe 6 godzin:)
Do Warszawki jak już wspomniałem jechaliśmy pociągiem. Już od samego początku zaczęła się przygoda. Pociąg wjeżdża na peron, oczywiście ludzi multum, PKP dało trzy wagony no i oczywiście wszyscy mamy się pomieścić no ale co tam wbijamy do środka. Szukamy przedziału, wszędzie pełno luda... jest przedział siedzą dwie starsze osoby i dwóch młodych chłopaków. Za oknem upał, lipiec, coś około 35 stopni. Zdyszani rozkładamy bagaże i próbujemy otworzyć okno, na co chłopaczek siedzący pod oknem mówi zniewieściałym głosem; "sołi ale przewiało mnie wczoraj i jestem troszkę zaziębiony więc nie otwieraj okna". Patrzymy na siebie, pot leje mi się z bani, to mówię mu że otworze na chwilę jak pociąg stoi. On na to:'sołi, nie!" Więc co robię? Otwieram okno:) On je zamyka. Yeah jest przygoda! To otworzyłem okno na korytarzu:) Zawiało go chyba bardziej no ale co tam, przynajmniej się schłodziliśmy. W dalszej części podróży okazało się że kolega z którym jechał okazał się jego partnerem:) Więc, zacząłem uważać:P
Po 6 godzinach dotarliśmy do warsiawki.